Ogłoszenia

V Niedziela Wielkanocy 1.W pierwszy piątek maja do chorych od godz. 8 W kościele Msze św. głównej patronki Polski godz. 11.30 i 18. Spowiedź godz. 17.30. Stok godz. 10 W św. Floriana patrona strażaków modlimy się o szczęśliwą służbę, bezpieczny…

Więcej »
Intencje mszalne

V Niedziela Wielkanocy 28 kwietnia godz. 8 + Marian Tarkowski 21r, Janina 8 m od córki z rodziną Stok godz.10 godz. 11.30 za parafian; wspólna przy relikwiach błog. Stefana Wyszyńskiego; o błogosławieństwo dla Grażyny i Jarosława Jaruga w 40 r…

Więcej »

WIELKANOC 2024

Wielki Czwartek 28.03.2024 – dzień ustanowienia sakramentów kapłaństwa i Eucharystii. Msza święta Wieczerzy Pańskiej o 17.00, po mszy przeniesienie Najświętszego Sakramentu do Ciemnicy, na pamiątkę uwięzienia Chrystusa.

Wielki Piątek 29.03.2024 – dzień śmierci Pana Jezusa na krzyżu za nasze grzechy, w tym dniu nie odprawia się mszy św. i obowiązuje post ścisły, Droga Krzyżowa o 17.00 po niej liturgia Męki Pańskiej. Po Komunii przeniesienie  Najświętszego Sakramentu do Grobu.

Wielka Sobota 30.03.2024 – to dzień spoczynku Pana Jezusa w Grobie, w kościele panuje cisza, trwa adoracja. Poświęcenie pokarmów w kościele godz. 8.30, 9.30 i 11. Buchałowice godz. 9; Zakierzki przy OSP godz.9.45; Las Stocki godz. 10; Stok godz. 10.15; Celejów godz. 10.30.

  Poświęcenie pokarmów 2024.03.30 godz. 9.30>>>galeria fot.

Wigilia Paschalna o 19.00gromadzimy się przed kościołem, wokół płonącego ognia. Od zapalonego paschału zapalamy nasze świece i udajemy się w procesji do kościoła.

  Wigilia Paschalna 2024.03.30 godz. 19.00 >>> galeria fot.

Niedziela Zmartwychwstania Pańskiego – 2024.03.31 – Rezurekcja o 6.00 pozostałe Msze św. 8.00 i 11.30, w Stoku o 10.00

Poniedziałek Wielkanocny 2024.04.01 – Msze św:  8.00, 11.30 w Stoku o10.00


WIELKI POST 2024 (środa 14.II do czwartek 28.III)

Droga Krzyżowa w kościele w Klementowicach w piątki o godz. 16.30

Gorzkie Żale w niedziele w Klementowicach po Mszy św. o 11.30, w Stoku przed Mszą św. o 10.

————————

Rekolekcje wielkopostne odbyły się 1 i 2 marca 2024 (piątek, sobota – spowiedź ). Prowadził je ks. Mirosław Bielecki Ojciec Ogniska Miłości w Łopocznie.

UCZYNKI RELIGIJNE

Jałmużna, modlitwa, post – trzy akty religijne, jak je nazywa Katechizm. Zarówno post jak i jałmużna oraz różne formy modlitwy, to uczynki zalecane już przez starotestamentalne prawo. Tymczasem Jezus, który, jak sam mówi „nie przyszedł prawa znieść, ale je wypełnić” nadaje im nowy charakter, oparty na głębi wynikającej z jedności z Bogiem w Duchu i przymierzu z Nim.
Nowe Prawo, czyli Prawo ewangeliczne zostało w sposób szczególny wyrażone w Kazaniu na Górze. Cały zbiór nauki Chrystusa wyrażony w tym osobowym spotkaniu z uczniami ukazuje to, co stanowi podstawę naszej chrześcijańskiej wiary.

Kiedy rozważam słowa Pana Jezusa skierowane do uczniów, to z jednej strony wyraźnie doświadczam tego, że nowe Prawo ewangeliczne z każdym słowem bardziej dotyka głębi mego serca a z drugiej strony coraz bardziej doświadczam niemocy jego realizacji. Jezus zwraca uwagę na to, że nie zewnętrzne rytuały stają się podstawą zbawienia, ale czystość serca. Dlatego też zwraca uwagę na intencję uczynków. Dużo łatwiej mi przyjąć i realizować jakąś normę regulującą życie z ludźmi, niż zmagać się z prawdą o tym, że trudno mi trwać w czystych intencjach.

Trzy akty religijne – jałmużna, modlitwa i post, mają mi pomóc w realizacji nowego Prawa. Kiedy je rozważam zaczynam rozumieć, że nowe Prawo „jest łaską Ducha Świętego daną wiernym przez wiarę w Chrystusa”(KKK 1999). To Prawo działa przez miłość, ale bym mogła go realizować potrzebuję zrobić w mym sercu przestrzeń dla działania Bożego Ducha. Dlatego też właśnie jałmużna, modlitwa i post, to uczynki, które, gdy realizując je kieruję się ku Bogu, ludziom a nie dla zewnętrznych rytuałów, pozwalają mi czynić me serce zdolne do kochania.

Pan Jezus podczas omawiania każdego z uczynków religijnych, mówi o Ojcu, który widzi w ukryciu. Jezus przedstawia Ojca nie jako Kogoś, kto tylko czyha, aż człowiekowi się noga podwinie, by go ukarać, ale całym sobą stale odwołuje się do swojej więzi z Nim i do ukazywania Boga jak kochającego Ojca, który zawsze jest przy mnie obecny. Jezus uczy  więc modlitwy, w której w pierwszych słowach mówi o Bogu – Ojcze nasz…

Post, modlitwa i jałmużna mogą mi więc pomóc uczynić przestrzeń w mym sercu dla kochającego Ojca. Uczą mnie więzi z Ojcem i dziecięcej postawy. Dotykają sedna przykazania miłości, które odnosi się do Boga, ludzi i do mnie samej. W kolejnych numerach gazetki będę omawiać każde z  aktów religijnych właśnie w duchu otwartości na Boga, który mocą Swego Ducha może czynić me serce zdolne do kochania.

MODLITWA

Modlitwa – wg definicji Słownika Teologicznego – jest „aktem religijnym, w którym człowiek wchodzi niejako w rozmowę z objawiającym się mu Bogiem”.

Pan Jezus, który sam często się modlił czy to w odosobnieniu, czy też uczestnicząc we wspólnej modlitwie, nadał temu religijnemu aktowi bardzo głęboki osobowy charakter. Kiedy więc Jezus mówi o modlitwie, to nie jest to zwykła nauka, ale jest to zaproszenie do Jego bliskiej i zażyłej więzi z Bogiem Ojcem. „Ojcze nasz…” to nie jest modlitwa, której jedynie formę zalecił Pan Jezus. To jest Jego modlitwa, w którą pragnie mnie włączyć, bym i ja mogła w Jedności z Nim i w Duchu Świętym spotkać mego Boga i mówić Mu „Ojcze”.

Wielkie jest bogactwo zarówno form, treści jak i doświadczeń ludzi w modlitwie. Kiedy jednak położę nacisk na to, że jest to osobowy kontakt z Bogiem, to nie wystarczy mi wiedza, bo to, co osobowe w mym życiu dotyka mego serca. Kiedy więc patrzę na modlitwę w kontekście mojego kontaktu z Bogiem, to muszę się zatrzymać i spojrzeć właśnie w głąb mego serca.

Pan Jezus mówiąc o modlitwie na tę głębie zwraca uwagę:

„Gdy ty się modlisz wejdź do swej izdebki” (Mt 6,6).

Jaka jest moja izdebka, w której mam się spotkać z Bogiem na modlitwie? W pierwszym odruchu myślę o miejscu i czasie. Z modlitwą, to jak z rozmową z kimś bardzo bliskim, z którym spotykam się w takim miejscu i o takim czasie, by nam nic nie przeszkadzało i by otoczenie sprzyjało naszej rozmowie.

Moja izdebka, to też moje serce. To tutaj rozgrywa się moje intymne spotkanie z Bogiem, który zna każdy jego zakamarek. Kiedy chcę się spotkać z Bogiem, to potrzebuję wejść do wnętrza mego serca, co nieraz jest trudne. Tutaj odnajduję przestrzenie miłe i radosne, ale też w tym sercu spotykam miejsca, od których chcę uciec, które chcę zapomnieć. Boga jednak nie zaskoczy nic, nawet to, co dla mnie jest wstydliwe czy przerażające. Serce, to miejsce, w którym najbardziej jestem sobą, Tu nic nie muszę grać. Pan Bóg pragnie prawdziwie ze mną być. On zna całą prawdę o mnie i taką mnie kocha. Dlatego też zaprasza mnie bym weszła do izdebki mego serca i tam wsłuchała się w siebie i otworzyła się na Jego w nim obecność. Bóg tam na mnie czeka ze swym Słowem i ze swą uzdrawiającą mocą.

„Gdy się modlicie, nie postępujcie jak obłudnicy” (Mt 6,5).

Kiedy zdecyduję się na intymny kontakt z Bogiem w izdebce mego serca, to przestają dla mnie być ważne pozory i gra przed ludźmi. Pan Jezus mówiąc o obłudnikach odwołuje się do faryzejskiej postawy, gdzie każdy gest modlitewny miał zwracać uwagę i budzić szacunek. Wydaje mi się, że w dzisiejszym świecie taką obłudną postawą może też być negowanie wszelkich zewnętrznych form modlitwy, traktując więź z Bogiem jako sprawę prywatną. Stąd tak nieraz mi trudno zrobić znak krzyża świętego, gdy jestem w autobusie i przejeżdżam obok kościoła. Otwarcie się na Boga w mym sercu może mi pomóc w tym, bym bez obłudy jednoczyła się z Nim również w sytuacjach społecznych, nie wstydząc się Go, ale też nie robiąc wokół tego zbytniego rozgłosu.

„Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie” (Mt 6,7).

Kiedy spotykam się z kimś bliskim, to jestem też tą osobą zainteresowana. Chcę być wysłuchana, ale też pragnę jej wysłuchać. Często to nie słowa decydują o tym, na ile się rozumiemy, ale bycie, wsłuchanie się. Pan Jezus przestrzega przed zbytnią gadatliwością podczas modlitwy. No, bo jeśli będę skupiona jedynie na wypowiedzeniu swej kwestii, to kiedy usłyszę odpowiedź? Czy w ogóle wtedy poznam Tego, do kogo mówię?

Wejdź do swej izdebki… Moja relacja z Bogiem jest czymś intymnym, ale jej owocem jest miłość, która w naturalny sposób pragnie się rozlewać a nie zamykać tylko w izdebce mego serca.

POST

Post – według Słownika Nowego Testamentu – to „uniżenie swej duszy, czyli przyjęcie postawy zależności względem Boga”. W praktyce polega on na dobrowolnym ograniczeniu swych pragnień i dotyczy w pierwszym rzędzie codziennego pokarmu, ale można go także rozciągnąć na inne sfery życia. Post w takim ujęciu wydaje się być mało atrakcyjny w świecie, gdzie liczy się przebojowość i niezależność. Trudno dziś przyjmuje się autorytety, więc i trudno przyjąć postawę uniżenia. Uniżenie to jednak nie może być celem samym w sobie, ale wynika z faktu przyjęcia Boga, jako kochającego Ojca. Pan Jezus dużo pościł, ale nie dla zasady. Jego postawa była wynikiem pełnej zażyłości z Ojcem a post był wyrazem ufnego zdania się na Boga. Całkowite zdanie się na Boga – to najpełniejszy przejaw ufności i miłości. Jak dziecko, które wie, że nie musi się o nic troszczyć, bo nawet, gdy jest mu źle, to rodzic się nim zajmie.

Co mówi mi Pan Jezus o poście i jego wartości w mym życiu?


„Gdy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy, którzy ponurym wyglądem chcą ludziom pokazać, że poszczą”
 (Mt 6,16)

Pan Jezus, podobnie jak w odniesieniu do modlitwy, wskazuje, że post, to nie zewnętrzny rytuał, który ma być dla ludzi widoczny, ale najpierw rozgrywa się w sercu. A co jest w mym sercu? Czasem lubię tam przebywać, ale też mi się zdarza, że panuje tam chaos, nieuporządkowanie myśli i uczuć. Czuję, że potrzebuję pokoju, którego w tym, sercu nie odnajduję. Pragnę wtedy uciec i tak łatwo mi zagłuszać ten niepokój i nieuporządkowanie poprzez np., objadanie się, pozwolenie sobie na jakieś szaleństwo. Nie chodzi o to, że to jest złe, ale właśnie post, dobrowolnie przyjęty, ma mi pomóc zatrzymać się w mym sercu, dotknąć źródła mego niepokoju i otworzyć się na leczącą obecność Boga. Post ma mi pomóc zrobić w sercu miejsce dla Boga i „okiełznać” to, co mi przeszkadza w relacji z Nim.


„A twój Ojciec, który widzi w ukryciu, nagrodzi ciebie”
 (Mt 6,18).

Dobrowolne przyjęcie postu w celu otwarcia się na Bożą miłość, przynosi korzyści:

Doświadczenie postu pozwala mi dotknąć i uświadomić sobie ile na co dzień od Boga dostaję. No, bo jeśli spróbuję ograniczyć się w jedzeniu, to dostrzegam wartość posiłku. Jeśli odejmuję sobie jakieś przyjemności, to widzę jak na co dzień dużo dostaję, etc. Doświadczenie, jak jestem na co dzień obdarowywana otwiera mnie na Darczyńcę. To może w mym sercu zrodzić wdzięczność za wszystko, za każdą chwilę, za każdą rzecz, za każdego człowieka, za…życie.

Doświadczenie obdarowania uświadamia mi też, że bez tego obdarowania nie jestem w stanie żyć, że całkowicie od Boga zależę. Przyjęcie tej prawdy, z równoczesnym przekonaniem, że zależę od Tego, który sam najpierw się uniżył i On kocha mnie bez granic, może rodzić postawę dziecięcej ufności, która pozwala mi czuć się bezpiecznie w Jego rękach. Pojawia się wtedy poczucie zależności, ale takie, w którym jest pokój i wolność.


„Ty zaś, gdy pościsz, namaść sobie głowę i umyj twarz”
 (Mt 6,17).

Post często kojarzy się ze smutkiem, szarością. Tymczasem Pan Jezus wyraźnie wskazuje, że choć jest to akt wewnętrzny, to wiąże się też z zewnętrzną postawą zdrowia, świeżości. Umartwianie się więc nie może mieć charakteru wyniszczania, negowania swego ciała. Poza tym, post najczęściej podejmowany jest przed nadejściem jakiegoś święta. W codzienności też ograniczam jedzenie, gdy czeka mnie przyjęcie, i wcale tego nie przyjmuję z udręką, a raczej z radosnym oczekiwaniem. Podjęcie postu wiąże się wiec z wysiłkiem, wyrzeczeniem, ale nie miałoby ono sensu, gdyby nie towarzyszyła mu postawa wiary i nadziei na radosne doświadczanie jedności z Bogiem. W Kościele chrześcijańskim, bowiem „post jest praktyką powszechnie uznawaną i symbolizuje postawę oczekiwania na ponowne przyjście Pana” (Słownik Nowego Testamentu)

Post – podobnie jak modlitwa – jest zaproszeniem Boga do mego wnętrza i w tym kontekście ma wymiar indywidualny. Post ma też wymiar wspólnotowy  Przejawia się on w przyjęciu dni i form postu zalecanych przez Kościół. W ten sposób, niezależnie od kulinarnych upodobań, w każdy piątek poprzez niejedzenie mięsa daję wyraz mej łączności z całą wspólnotą Kościoła w czczeniu pamiątki Śmierci Pana Jezusa (przy czym w Wielki Piątek post jest zarówno jakościowy jak i ilościowy). Dniem postu, jaki podejmuję w łączności z Kościołem, jest też Środa Popielcowa. Zaleca się również post w Wigilię Narodzenia Pańskiego.

W podejmowaniu postu ważna jest też intencja. Związana jest ona też z otwarciem się na potrzeby drugiego człowieka, a z tym bardzo ściśle wiąże się kolejny akt religijny – jałmużna, o którym w następnym numerze gazetki. Post jest aktem religijnym, który stawia mnie w prawdzie. Prawda daje wolność a wolność to przestrzeń dla miłości.

JAŁMUŻNA

 
Jałmużna dana ubogim jest, według Katechizmu Kościoła Katolickiego, „jednym z podstawowych świadectw miłości braterskiej; jest ona także praktykowaniem sprawiedliwości, która podoba się Bogu” (KKK, 2447).
W jałmużnie nie chodzi tylko o dawanie pieniędzy. To dawanie drugiemu tego, co potrzebne, by mógł on godnie żyć. Chodzi o całościową, czynną postawę miłości, w której swe dobra materialne, ale też czas, umiejętności, talenty traktuję jako dar darmo dany i dzielę się nimi. W taki właśnie sposób realizował jałmużnę Pan Jezus, który nie tyle wspierał materialnie, bo sam niewiele posiadał, ale dawał Siebie – swój czas, siły, swe modlitwy i posty – cały dla człowieka aż po śmierć krzyżową.
Jałmużna, wydaje mi się, że w przeciwieństwie do modlitwy i postu, jest uczynkiem, który „dobrze wychodzić” może każdemu, niezależnie od wyznawanej przez niego religii. Zdarza mi się spotykać ludzi niewierzących, którzy z taką miłością potrafią dzielić się z bliźnim, że mnie wstyd za brak u mnie takiej postawy. Czym więc jest jałmużna w rozumieniu chrześcijańskim? Czego uczy mnie Jezus?


„Gdy wspierasz potrzebującego, nie trąb o tym przed sobą. Tak bowiem robią obłudnicy
” (Mt 6,2).
Boża sprawiedliwość różni się od ludzkiej, takiej „handlowej”, bo jest ona oparta na miłosierdziu. To Bóg jest panem miłosierdzia. Wszystko, co mam, mam od Niego. Żyję dzięki Jego miłości. Nie mogę więc siebie stawiać w roli rozdającego dary. „Cóż masz, pyta św. Paweł, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał” (1 Kor 4,7). Jałmużna wiąże się więc najpierw z przyjęciem Boga, jako sprawcy wszelkiego dobra. Chwalenie się tym, że coś komuś daję jest obłudne, bo to, czym się dzielę zostało mi dane nie dzięki moim zasługom, ale z miłości. Po raz kolejny więc Jezus kieruje mnie w głąb mego serca, bym prosząc o moc Ducha św. zobaczyła to, czym zostałam obdarowana. Wdzięczność za te dary może zrodzić we mnie postawę radosnego dawcy.

           
„Gdy wspierasz potrzebującego, niech nie wie twoja lewa ręka, co czyni prawa”(
Mt 6,3).
Dawać tak, by robić to nie tylko bez rozgłosu, ale jakby „automatycznie”, nawet nieświadomie. Zdarza mi się to, ale tak naprawdę wobec kogoś bliskiego, kogo kocham. Tak robią zakochani, tak robią rodzice wobec dzieci. Wtedy nawet odejmuję sobie, by dać temu, kogo kocham. I to zarówno rzecz materialną, jak i swój czas, siły, etc. Wyzwanie Bożej miłości stawia mi jednak na drodze bliźniego, którego nie znam, czy nawet kogoś, wobec którego czuję niechęć. Wtedy już moje dawanie przemyślam i zastanawiam się czy, i co dać. Wtedy dużo trudniej o spontaniczny, automatyczny odruch. Wtedy też częściej zdarza mi się dawać nie z miłości, ale by zaspokoić sumienie.
Miłość, która popycha mnie do dawania nie jest więc moja. Muszę prosić Ducha św. by wlewał we mnie łaski zauważania bliźniego i odważnego, ale też roztropnego obdarowywania go. Im więcej we mnie Bożego ducha miłości, tym bardziej jestem skłonna do dzielenia się nie tylko tym, czego mam w nadmiarze, ale i tym, o co sama muszę zabiegać. Boża sprawiedliwość wychodzi poza ramy sprawiedliwości ludzkiej i każe mi nieraz oddać drugiemu to, co wydaje się, że od zawsze jest moje i czego ja sama potrzebuję.


„A twój Ojciec, który widzi także to, co ukryte, nagrodzi ciebie”
(Mt 6,4).
Tak naturalne jest to, że chcę doświadczać wdzięczności i efektów swego pomagania. Tymczasem nawet najbliższy człowiek potrafi zawieść. Pozostaje wtedy ból, zawód i często niechęć do kolejnych aktów miłości. Kiedy opieram jałmużnę na swych siłach, na chęci zaspokojenia swoich ambicji, to mogę sobie nie poradzić z ludzką niewdzięcznością. Tylko Pan Bóg może wlać we mnie taką miłość, która „nie szuka poklasku”, a która daje pokój oparty na ufności i wierze Jego słowom, które zapewniają o nadprzyrodzonej wartości każdego odruchu dobra dla innych.

 
Jałmużna otwiera mnie na potrzeby drugiego człowieka. Czynienie dobra pozwala mi to dobro w sobie zobaczyć i wzbudzić akt wdzięczności Bogu za Jego miłość do mnie i tych, których On sam przeze mnie obdarowuje. A wdzięczność pomaga bardziej kochać…

B. Król Parafia Tysiąclecie Dolne (tysiacleciedolne.pl)

„MÓDLCIE SIĘ W KAŻDYM CZASIE”

List pasterski Metropolity Lubelskiego na Wielki Post 2024 r.

Umiłowani w Chrystusie Panu Siostry i Bracia!

Czytamy w Ewangelii Świętego Łukasza, że Jezus, tuż przed swoją męką, wezwał uczniów do czuwania i modlitwy. Chciał ich przygotować na życiową próbę, jaką miała stać się dla nich śmierć krzyżowa Nauczyciela i Mistrza. Równocześnie zapowiedział swoje powtórne przyjście, na które powinni być przygotowani chrześcijanie w każdej epoce. „Czuwajcie więc i módlcie się w każdym czasie, abyście mogli uniknąć tego wszystkiego, co ma nastąpić, i stanąć przed Synem Człowieczym” (Łk 21,36). A kiedy przybył z apostołami na Górę Oliwną, zanim rozpoczął dramatyczną rozmowę z Ojcem, wezwał Apostołów: „Módlcie się, abyście nie ulegli pokusie” (Łk 22,40).

Modlitwa, obok postu i uczynków miłosierdzia, jest od wieków ważnym elementem wielkopostnej pokuty, czyli nawrócenia, do którego wzywa nas Chrystus w odczytanej przed chwilą Ewangelii. Zechciejmy dzisiaj zatrzymać się przy modlitwie, o której powiedziano, że jest oddechem duszy człowieka wierzącego i jej codziennym pokarmem.

W perspektywie Roku Świętego

Dwa lata temu papież Franciszek zapowiedział na rok 2025 obchody Roku Świętego, zwanego także Rokiem Jubileuszowym. Pierwszy taki rok w Kościele katolickim obwołał papież Bonifacy VIII w roku 1300. Później, na wzór biblijny, zaczęto obchodzić Rok Święty co 50 lat, a następnie co 25 lat, tak aby każde pokolenie wierzących mogło korzystać z jego owoców duchowych. Historycznym wydarzeniem był Wielki Jubileusz w roku 2000, przygotowany przez Świętego Jana Pawła II, który wprowadził Kościół powszechny w Trzecie Tysiąclecie chrześcijańskiej wiary. Od tamtych wydarzeń minie w przyszłym roku 25 lat. Papież Franciszek, który kilka lat temu przeprowadził w Kościele Nadzwyczajny Jubileusz Miłosierdzia, pragnie, aby cały Lud Boży przeżywał kolejny Rok Święty w całym jego duszpasterskim bogactwie.

W kontekście licznych zagrożeń współczesności Jubileusz powinien służyć tworzeniu na nowo klimatu nadziei i zaufania, być znakiem odrodzenia, którego ludzkość pilnie dziś potrzebuje. Z tego powodu papież Franciszek wybrał na motto słowa: Pielgrzymi nadziei. Ojciec święty pragnie, aby Rok Święty był przygotowany i celebrowany z intensywną wiarą, żywą nadzieją oraz czynną miłością. W maju tego roku będzie opublikowana specjalna bulla papieska, ogłaszająca Rok Święty i zawierająca wskazówki konieczne do jego celebracji. Obecny rok 2024, poprzedzający wydarzenie jubileuszowe, ma być poświęcony – jak to formułuje Papież – „wielkiej symfonii modlitwy”. Chodzi o to, aby odnowić „pragnienie znajdowania się w obecności Pana, słuchania Go i adorowania”.

Powinna to być modlitwa wdzięczności wobec Boga za wielkie dary Jego miłości, zwłaszcza za dzieło stworzenia – godne podziwu, skłaniające do szacunku i wzywające do jego ochrony. Niezbędna jest modlitwa „jednego serca i jednego ducha”, realizująca się w solidarności i w dzieleniu się chlebem powszednim. Modlitwa jest podstawową drogą do świętości, pozwala człowiekowi wyrazić to, co jest ukryte w głębi serca. Papież pragnie, aby modlitwa Ojcze nasz, której nauczył nas Jezus, stała się programem życia wszystkich chrześcijan.

Do Ojca w imię Jezusa

W Ewangelii Świętego Jana czytamy znamienne słowa Chrystusa: „O cokolwiek byście prosili Ojca, da wam w imię moje” (J 16,23). Jeden z mistrzów życia duchowego odnajduje w tym krótkim zapewnieniu Jezusa cztery elementy dobrej modlitwy. Mamy się modlić po pierwsze o cokolwiek; po drugie kierować nasze prośby do Ojca; po trzecie winniśmy to czynić w imię Jezusa, a po czwarte mamy prosić.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tych elementach dobrej i skutecznej modlitwy. Pierwszy wydaje się oczywisty: przecież zawsze modlimy się o „coś”, o jakiś konkretny dar. Ale Święty Augustyn, komentując ten tekst, każe nam zwrócić uwagę właśnie na słowo „cokolwiek”. Bowiem jeśli to, o co prosimy, nic nie wnosi do chwały Bożej i do naszego duchowego dobra, to w oczach Bożych jest niczym.

O dobra czasowe możemy się skutecznie modlić tylko wtedy, kiedy są one w relacji do naszych dóbr duchowych i do chwały Bożej. Te ostatnie muszą być priorytetami naszej modlitwy. Chrystus w Modlitwie Pańskiej każe nam najpierw prosić o uświęcenie imienia Bożego, przyjście Bożego Królestwa i spełnienie się Bożej woli, a dopiero potem o chleb powszedni i wszystko, co jest nam konieczne do życia.

Po drugie nasza modlitwa ma być kierowana do Ojca niebieskiego. Popatrzmy na liturgię Kościoła. Wszystkie modlitwy wznosimy do Ojca przez Jezusa Chrystusa w Duchu Świętym. Ojciec niebieski jest ich celem i kresem. Dlatego Chrystus proponuje nam w Modlitwie Pańskiej, abyśmy zaczynali od słowa „Ojcze” i modlili się z dziecięcym zaufaniem.

Po trzecie mamy się modlić w imię Jezusa. Złączyć naszą modlitwę z Jego modlitwą, zanosić prośby do Ojca przez Jego ręce. Ofiarować Ojcu Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jego umiłowanego Syna na przebłaganie za grzechy nasze i całego świata. Przez Niego w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca. Jego zasługi, Jego rany są naszym argumentem, Jego krzyż jest naszą mocą.

Mamy po czwarte „prosić”. Jeśli modlitwa jest prośbą, to powinna zawierać dwa elementy: skupienie ducha i szczerość serca. Prawdziwa modlitwa nie może bowiem ograniczać się do słów wypowiadanych ustami. Także dusza i serce muszą być włączone w każdą naszą modlitwę. Prosić w szczerości serca, to znaczy autentycznie chcieć tego, o co prosimy. A więc chcieć także środków prowadzących do zamierzonego celu. Bo czyż prosi szczerze o zdrowie ten, kto nie stosuje się do zasad zdrowego życia? Czy autentyczna jest prośba o zachowanie od złego, jeżeli ktoś nie unika okazji, które do złego prowadzą?

Modlić się w szczerości serca to nie ulegać pokusie pośpiechu. „Czas oddany Chrystusowi w cichej, osobistej modlitwie – mówił papież Benedykt XVI podczas swej pielgrzymki do Polski – nie jest czasem straconym. To właśnie wtedy rodzą się najwspanialsze owoce modlitwy”.

„Tę właśnie modlitwę – wyjaśnia Tertulian, jeden z najwybitniejszych pisarzy starożytności chrześcijańskiej – płynącą z głębi serca, karmioną wiarą, pielęgnowaną prawdą, dopełnioną niewinnością, uszlachetnioną czystością, ukoronowaną braterską miłością, modlitwę, która wszystko może nam uprosić u Boga, winniśmy wśród psalmów i hymnów zanosić u Bożego ołtarza razem z orszakiem dobrych uczynków”.

Bogactwo modlitwy

Tradycja duchowości chrześcijańskiej rozróżnia cztery rodzaje modlitwy: uwielbienie, przebłaganie, dziękczynienie i prośbę.

Uwielbienie to najczystsza forma modlitwy, najbardziej szlachetna, bezinteresowna. Rodzi się w sercu zachwyconym Bogiem, rozmiłowanym w Jego wielkości i pięknie. Cennych przykładów takiej modlitwy dostarczają nam liturgia i Pismo Święte: „Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej”. „Dzieła Twoje są wielkie i godne podziwu”.

Modlitwa to także przebłaganie. Mamy za co przepraszać. Za nasze małe i wielkie grzechy, za zmarnowany czas, za niepotrzebne i raniące słowa, za brak konsekwencji w postępowaniu. Za to, że nasze czyny nie są zgodne z chrześcijańskim powołaniem. Za to, że nasza miłość bywa małostkowa, a wierność krucha.

Modlitwa to także dziękczynienie. Przenika nas wdzięczność wobec Boga. Zdajemy sobie sprawę, że wszystko, co mamy i co udało się nam dobrego uczynić, pochodzi od Niego, rodzi się z impulsu Jego łaski i miłosierdzia. Jak nie dziękować Bogu, skoro dał nam tak wiele?

I wreszcie modlitwa prośby. Ona przychodzi nam najłatwiej, bo ciągle czegoś potrzebujemy. Tak wielka jest dysproporcja między tym, jacy jesteśmy, a jacy chcielibyśmy być. Między tym, co już posiadamy, a tym, czego jeszcze nam brakuje.

Bóg zachęca nas do modlitwy, mimo iż zna nasze prośby, zanim je wypowiemy. Święty Augustyn w jednym ze swoich listów pisze, że Pan Bóg nie tyle chce się dowiedzieć o naszych potrzebach, ile poprzez modlitwę chce ożywić nasze pragnienie, abyśmy umieli przyjąć to, co nam dać zamierzył.

W niezwykle bogatym skarbcu modlitwy chrześcijańskiej znajdują się tak bardzo cenione w Wielkim Poście nabożeństwa Drogi Krzyżowej i Gorzkich Żali. Zawsze aktualny jest Różaniec, pozwalający nam przeżywać z Matką Najświętszą tajemnice Chrystusa: radosne i bolesne, pełne chwały i światła. Ciągle pojawiają się nowe inicjatywy, jak na przykład nawiedzanie kościołów stacyjnych czy Ekstremalna Droga Krzyżowa.

Papież Franciszek, jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires, zaproponował tak zwaną modlitwę pięciu palców, albo pięciu kroków, wskazującą na ludzi i sprawy, które możemy objąć naszymi modlitwami.

Pierwszy krok – za bliskich.
Kciuk jest palcem, który jest najbliżej ciebie. Zacznij więc modlitwę, polecając Bogu najbliższych. Wiele im zawdzięczasz. Modlić się za tych, których kochamy, to słodki obowiązek.

Drugi krok – za wychowawców.
Sąsiedni palec jest palcem wskazującym. Pomódl się za tych, którzy wychowują, kształcą i leczą. Oni potrzebują wsparcia i mądrości, by wskazywać drogę i prowadzić innych we właściwym kierunku.

Krok trzeci – za rządzących.
Palec środkowy jest najwyższy. Przypomina nam o naszych przywódcach, także duchowych, o liderach i rządzących. Oni potrzebują Bożego kierownictwa.

Krok czwarty – za słabych i cierpiących.
Palec serdeczny jest naszym najsłabszym palcem. Przypomina nam, by modlić się za słabych, chorych, obciążonych problemami. Wspierajmy ich naszą modlitwą.

Krok piąty – za siebie.
W końcu nasz mały palec, najmniejszy ze wszystkich. Kiedy skończysz modlić się za innych, zobaczysz swoje własne potrzeby w odpowiedniej perspektywie i pomodlisz się za siebie w sposób właściwy i skuteczny.

Drogie Siostry i Drodzy Bracia!

Niech nasze dłonie i nasze serca podnoszą się ku Bogu w gorącej modlitwie uwielbienia i dziękczynienia, przebłagania i prośby, abyśmy jak najowocniej przeżyli czas Wielkiego Postu i mogli się w pełni radować ze Zmartwychwstania Chrystusa.

Wasz biskup Stanisław


List należy odczytać w 1. niedzielę Wielkiego Postu, 18 lutego 2024 r.
podczas wszystkich Mszy Świętych.

Rekolekcje adwentowe 2023.12.08 - 10

 Prowadzi ks. dr hab. Marcin Wysocki prof. KUL.

Piątek 8 grudnia – Niepokalane Poczęcie NMP – roraty godz. 7; godz. 12.00 w intencji dzieci szkolnych i wychowawców;  godz. 16.30. W Stoku o godz. 14.00.

Sobota 09 grudnia – godz. 9.30, 15.00, 16.30, w Stoku o 11.00. Spowiedź pół godziny przed Mszą św.

Niedziela 10 grudnia – 8.00, 11.30. W Stoku o 10.00.

Październik - miesiącem Matki Bożej Różańcowej

Jak paciorki różańca przesuwają się chwile,
Nasze smutki, radości i blaski,
A Ty Bogu je zanieś połączone w różaniec,
Święta Panno Maryjo pełna łaski.

Refren pieśni „Jak paciorki różańca”, która powstała na początku XX wieku; jej autorstwo przypisuje się Paulinie Jakschównie, polskiej zakonnicy z klasztoru w Dębowcu.

W październiku 2023 r. Nabożeństwa Różańcowe w kościele w Klementowicach w dni powszednie o godz. 16.30, w niedzielę o 11.00 przed sumą.

Obraz św. Dominika zakonu kaznodziejskiego um. w ołtarzu bocznym kościoła w Klementowicach.

Obecny sposób odmawiania Różańca pochodzi od świętego Dominika, założyciela Dominikanów. Matka Najświętsza pouczyła go jak odmawiać Różaniec.

Pogrzeb ks. prof. Jerzego Misiurka - 2021.01.22

 Ks. prałat prof. dr hab. Jerzy Misiurek, kapłan Archidiecezji Lubelskiej, wybitny teolog, absolwent i profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, urodzony 07 listopada 1936 r. w Klementowicach, święcenia kapłańskie przyjął w 1960 r., zmarł 20 stycznia 2021 r. w Jakubowicach Konińskich.

Wychowawca wielu pokoleń polskich teologów duchowości. Człowiek o wielkiej dobroci, pokorze, szlachetności. Żył tak jak nauczał – nieustannie wskazując na Jezusa Chrystusa. Z takimi również słowami wkroczył w wieczność: „Chcę widzieć Jezusa!”

Pogrzeb odbył się 22 stycznia (piątek) 2021 r. w Archikatedrze św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Lublinie. Księdza prof. Jerzego pożegnała rodzina, świat nauki oraz licznie zebrani duchowieństwo i wierni. Ze względu na ograniczenia spowodowane pandemią Covid-19 (limit wiernych w kościele), bardzo dużą grupę stanowili uczestniczący w pogrzebie za pośrednictwem transmisji na żywo przez internet.

Mszy św. pogrzebowej o godz. 11.00 w Lubelskiej Archikatedrze przewodniczył abp Stanisław Budzik, Metropolita Lubelski.

Obszerne fragmenty homilii wygłoszonej  przez Arcybiskupa Stanisława Budzika w czasie Mszy św. pogrzebowej.

[…. Dziękujemy Bogu za Jego piękne życie. Było to bowiem życie według ośmiu błogosławieństw o których słyszeliśmy w odczytanej przed chwilą Ewangelii. Ks. Profesor należał do tych ubogich duchem, którzy rozumieli i rozumieją, że o wiele ważniejszym jest być aniżeli mieć, do tych których prawdziwe skarby są u Boga. Nie zamykał się na ludzkie cierpienie, ale spieszył ze współczuciem i z pomocą. Należał do tych łagodnych i cichych, którzy rozsiewają wokół siebie dobroć i uśmiech. Wiedział, że cierpliwość nie jest ani słabością, ani błędem ale drogą do przemiany ludzkich serc. Był miłosierny i brał sobie do serca słowa Jezusa, że większa jest radość, więcej jest szczęścia w dawaniu aniżeli braniu. Był pośród miłujących pokój, szukał tego co łączy, a nie tego co dzieli. Miał odwagę ująć się za tymi, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, którzy są niesprawiedliwie osądzani, obmawiani, odsądzani od czci i wiary. Ufamy, że Ks. Profesor już usłyszał zapewnienie Chrystusa , którym kończy się dzisiejsza Ewangelia „Cieszcie się i radujcie bo wielka jest wasza nagroda w Niebie.”……

Pierwsze słowa testamentu Ks. Profesora to piękne wyznanie miłości i ufności Jezusowi: „Jezu Tobie żyję, Jezu Tobie umieram, Jezu Twoim jestem w życiu i śmierci. Te słowa, które tak często wypowiadałem niech stanowią konkluzję mego ziemskiego życia. Pragnąłem bez reszty poświęcić się Jezusowi i Jemu całkowicie zaufać.”

Swój testament zakończył Ks. Profesor apelem skierowanym do nas: „Pragnę już teraz podziękować bardzo serdecznie wszystkim uczestnikom mego pogrzebu i polecić się gorąco modlitwom o moje zbawienie. Taką nadzieję budzą we mnie słowa Chrystusa „Nie posłał Bóg Swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale aby świat został przez niego zbawiony. Kto wierzy w Niego nie będzie potępiony.” Moment śmierci niech będzie moim fiat, na wzór Maryi chciałbym wtedy wyszeptać słowa – In manus tuas, Domine, commendo spiritum meum – (W ręce Twoje panie oddaję ducha mojego). A zatem do spotkania w Domu Ojca, w którym jest mieszkań wiele.”

Bracia i Siostry, każda śmierć, która przechodzi obok nas jest wezwaniem do nas skierowanym, także śmierć Ks. Profesora Jerzego. On jest już u celu, my znajdujemy się jeszcze w drodze, my wierzymy, a on już wie, my się spodziewamy, a on już dostąpił. Ponieważ jednak nikomu nie jest obca ludzka słabość, prośmy Boga aby Go okrył płaszczem Swojego Miłosierdzia, o które prosimy dla zmarłego kapłana, dla nas i dla całego świata. Jeszcze raz powtarzamy nasze Deo gratias – Bogu niech będą dzięki – za piękne życie Księdza Jerzego. Bogu niech będą dzięki za Jego śmierć, która stała się bramą do życia. Bogu niech będą dzięki za dzieło odkupienia, o którego owoce dla Niego i dla nas prosimy w tej Eucharystii.

Księże Profesorze – do spotkania w Domu Ojca.]

Archikatedra w Lublinie – 22 stycznia 2021 r. – migawki (zrzuty) z materiału video na kanale YT

Ciało ks. Jerzego zostało złożone na cmentarzu przy ul. Lipowej w Lublinie.

100. Rocznica Urodzin Św. Jana Pawła II - 18.05.2020

Karol Józef Wojtyła, przyszedł na świat ok. godziny siedemnastej 18 maja 1920 r. . Rodzina Wojtyłów mieszkała wówczas w Wadowicach, w domu należącym do Chaima Bałamutha przy Rynku 2, m. 4 (dziś Kościelna 7). Karol Józef został ochrzczony 20 czerwca 1920 r. w kościele parafialnym przez kapelana wojskowego, przyjaciela ojca, ks. Franciszka Żaka. Jego rodzicami chrzestnymi byli siostra matki, Maria Anna Wiadrowska oraz Józef Kuczmierczyk, szwagier Emilii. …  >>> więcej

———————————–

https://jp2.tvp.pl/